"Szybki" serwis ZX-9 z mojej kolekcji.

Początek 2025 – wreszcie znalazłem chwilę aby uruchomić ZX-9, którego zakupiłem na Litwie w marcu 2020 roku. Początek pandemii był dla mnie przychylny:) Deck sprzedawany jak uszkodzony (nie sprawdzany) wizualnie w stanie sklepowym przyjechał bardzo szybko bo po około tygodniu. Faktycznie stan idealny – sprawdziłem że niegrzebany, nie odtwarzał ale przewijał jako tako w obydwie strony. „Igiełka” w środku! Z nadzieją że to tylko paski (pasek capstan był zwulkanizowany) powędrował na półkę. Nie jest źle bo się wyrobiłem z jego uruchomieniem przed 5-leciem zakupu:) Szewc bez butów chodzi…

Nie trzeba nikogo przekonywać że to jeden z najlepszych magnetofonów w historii. 

Model produkowany bardzo krótko (choćby w porównaniu z Dragonem) bo tylko w latach 1982 – 1985 (Dragon 1981 – 1995). 

Porównując te dwa modele wybieram ZX-9. Nie jestem wielkim fanem Dragona z kilku powodów. To masakra przy serwisowaniu, ciasno i tłoczno w środku. Kłopot ze śledzeniem azymut-u głowicy odtwarzającej, sprawiające kłopot sprężynowo dociskane prowadnice rolek, itd…
Na pewno na plus stabilność prędkości podwójnego transportu DD. Jest to jedyny magnetofon Nakamichi z kwarcową blokadą obrotów silników DD.

ZX-9 to drugi z dwóch klasycznych transportów Nakamichi, który ma silnik DD (choć tylko pojedynczy DD bez blokady kwarcem). To, co naprawdę mi się podoba w ZX-9 (a także w ZX-7) to pełna ręczna kontrola procesu nagrywania. Żadnej automatycznej kalibracji sterowanej komputerowo. Obydwa to na pewno bardzo dobre deck-i. Wielu twierdzi że ZX-9 jest trochę lepszy do nagrywania, a Dragon jest trochę lepszy do odtwarzania – nie dogodzisz:) . 

Po prawej w galerii fota ZX-9 z moim RX-505, kilka fotek ZX-9 z czasu kiedy przyjechał do mnie, foto oryginalnego pilota, który zakupiłem do niego w fabrycznym stanie z pudełkiem i dokumentacją:)
Plus fotka z tabelą modeli Nakamichi i lat ich produkcji – taka ciekawostka.

Napęd.

Czasu nie mam za dużo więc w nadziei że elektronika jest sprawna chciałem zrobić szybki serwis napędu aby w końcu móc posłuchać tego wspaniałego magnetofonu. Po oględzinach wiadomo było że:
– paski, rolki, idler do wymiany
– wszystkie napięcia zasilania były poprawne a odchyłka (w trybie STOP) nie przekraczała 2% /BDB!
– głowice – pomierzyłem impedancję i indukcyjność dla 1kHz i 10kHz /BDB!
– silniki działały (pomierzyłem silnik DD) więc zapowiadało się nieźle 🙂

Niestety po wyjęciu napędu okazało się że ramię lewej rolki (z prowadnicą taśmy) jest zapieczone – to dotyczy większości deck-ów Nakamichi z tym napędem. Jak widać na filmie obok w moim egzemplarzu ramię można było poruszyć tylko z użyciem sporej siły. Napęd nie miał prawa działać.
Wykluczyło to „szybki” serwis ponieważ aby to zrobić trzeba zdemontować blok i wózek głowic co wymusza precyzyjne ustawieni prowadnicy oraz weryfikację ustawienia głowic przy montażu.

Nadrabiając fakt iż nie mam serducha do kręcenia filmów, poniżej jak zawsze obszerna galeria z prac serwisowych napędu. Na zdjęciach opisy.
Mój egzemplarz nie był od nowości „ruszany”:) To mi się cacko trafiło!

Wszystkie plastiki były ok, słupki łączące dwie aluminiowe płyty trzymały się poprawnie – to często spotykany problem w tego typu napędach. Serwisowałem egzemplarze z dorabianymi tulejkami aluminiowymi zamiast tych plastikowych słupków – jak tu w RX-505. W tym egzemplarzu nie było to wykonane z odpowiednią precyzją co spowodowało że płyty nie były równoległe do siebie. W konsekwencji szpilki capstan-ów były pod złym kątem w stosunku do rolek (i taśmy co za tym idzie) więc dźwięk „pływał”. Plus jeszcze uszkodzenie jednej szpilki capstan-a i właściciel musiał kupić drugiego RX-505 🙁 To w kolejnym artykule opiszę. 

No ale teraz ZX-9!

Podsumowanie.

Mechanicznie napęd ZX-9 wykazuje się bardzo wysoką kulturą pracy (jest „miękki” i cichy) oraz bardzo dobrym W&F – pomiar w galerii obok. Pomiary toru audio oraz odsłuch upewnił mnie w przekonaniu o wyjątkowości tego magnetofonu. Żadnych szumów, wzbudzania się czy trzasków potencjometrów lub przełączników – tu mam szczęście nie musze ich na razie rozbierać:)

Wiele już napisano o chorobie pomarańczowych „czapek” (kondensatorów foliowych – polipropylenowych). Serwisowałem już (do teraz 2025-01) ponad czterdzieści Nak-ów i nie jestem zwolennikiem ich wymiany bez potrzeby. Nie ma żadnej reguły (no może poza PP w obwodzie oscylatora), która by wskazywała na konieczność ich wymiany w każdym egzemplarzu.  Kondensatory oscylatora są mocno eksploatowane (trudne warunki pracy), więc wymieniam je domyślnie. Złe kondensatory PP zwykle powodują szum/trzaski, niestabilne poziomy, dziwne zachowanie Dolby itp., więc dość łatwo można to wykryć. Jeżeli objawy nie występują tak „wyraźnie” to można przeprowadzić prosty test odtwarzając czystą taśmę  – jeżeli pojawią się delikatne „trzaski” to jest duże prawdopodobieństwo uszkodzenia „pomarańczków” na płycie głównej lub przy układach DB. Jeżeli zrobimy test nagrywając na czystą taśmę bez sygnału wejściowego i usłyszymy wyraźny szum (inny niż samej taśmy) to zapewne oscylator i też „pomarańczki”:(

Nareszcie mogę cieszyć się tym cudem inżynierii Nakamichi z dobrych lat kasety magnetofonowej. Piękny głęboki dźwięk, którego nie porównam do innego magnetofonu. Mam wprawdzie jeszcze jednego Dragona ale zapewne nie doczeka się prędko serwisu.

W kolejce czeka natomiast 1000ZXL (klienta) i ciekawe jak wypadnie brzmieniowo w porównaniu z ZX-9 🙂